środa, 25 maja 2011

Zgoda między sprzecznościami.


I na razie mam tylko tyle. Muszę pomyśleć co dalej. Ja ująć to w słowa, jednocześnie nic nie zarzucając. Jak pogodzić się z uczuciami. Mam nadzieję, iż uda mi się to uczynić w miarę sprawnie.
Przepraszam za zwłokę.

Zgoda między sprzecznościami. Otwarcie pierwszej kłódki.

Dzieci nie mają poczucia wad. Nie istnieje dla nich pojęcie „ dobra” czy „zła” cecha. Nawet nie wiedzą co to takiego.
Z czasem jednak to odkrywają. Ktoś po raz setny im powtarza, iż to nie wypada albo nie przystoi. W końcu dochodzi to tego, że wyrabiają sobie obraz cech, których nie warto posiadać. Bądź właśnie „nie wypada”
Niby to od nas zależy jacy jesteśmy. Ale! Niektóre cechy są już w nas zakodowane. W różnoraki sposób, przez różne okoliczności. Możemy z nimi walczyć. Jednak o wiele bardziej opłaca się z nimi pogodzić.
Jesteśmy tacy jacy jesteśmy. Za to kochają nas inny. Każdy z nas jest niepowtarzalny. Dlatego warto lubić swoje cechy. Wiadomo, pracować nad nimi też należy. Ale nie przesadzajmy. Nie róbmy z tego przekleństwa. Wszystkie nasze cechy są do czegoś przydatne!

Niebieskie oczy śledziły ruch ręki. Ta stawiała szybciutko kolejne zlepki literek. Trochę z ukosa. Nikt oprócz nich pewnie by ich nie rozczytał.
Przewróciła kartkę i przerwała na chwilę pisanie.
-Ach, gdyby jeszcze to było możliwe-szepnęła do siebie.
Za oknem panował zmrok. W pokoju świeciła się lekko lampa, nadając taki mistyczny klimat. W koło porozrzucane były zeszyty, ubrania, kartki, ołówki i wiele innych rzeczy. Na regałach stały poukładane książki. Od najwyższej do najniższej. Tak musiało być, inaczej strasznie by to dziewczynie przeszkadzało. Na parapecie siedziała misiek z rozprutą łapką. Sprawka chomika. Winowajca biegał po klatce ustawionej pod regałem. Ciszę zagłuszała cicha melodia muzyki wydobywającej się z radia. Lekkie brzmienia rockowe na przemian z utworami Disney’a. Kochała te piosenki. 
Dziewczyna przeniosła wzrok na okno. Ostatnio tyle rzeczy się działo. W jej psychice. Dajmy na ten przykład opowiadanie. Nigdy wcześniej takowych rzeczy nie pisywała. A tu nagle ją naszło. I to jakie opowiadanie. O miłości dziewczyny do dziewczyny. Tylko czy ona była pewna co właściwie chce napisać. Pewnie nie. Nigdy nie była niczego pewna. Stworzyła jedną postać i drugą. Ale ta druga była raczej przeniesieniem pewnej osoby na karty. Ponieważ ta pierwsza była całkiem wymyślona. Druga miała coś w sobie z ostatniego obiektu westchnień dziewczyny. Choć ona ostatnio nie wiedziała co się z nią dzieje.
-Może to takie złudzenie..? Za dużo kreskówek-westchnęła cicho.
W gruncie rzeczy, była raczej skłonna stwierdzić, iż emocje, które odczuwała były tylko iluzją. Stworzyła ją sobie. Nie wiedzieć po co. W dodatku nie było szans by coś między nimi zaistniało. Dziewczyna pewnie nawet tego nie chciała. Ale się naoglądała trochę. A wiadomo jak w tym wieku jest z takimi rzeczami. Dajmy na przykład tamtą noc z Cherubinkiem. To było coś niesamowitego. Te motyle w brzuchu. Ale nie sprawiało jej to zbytniej przyjemności. Nie widziała w tym nic fajnego. Owszem lubiła oglądać prace z takimi scenami. Ale nic poza tym. Może nieodpowiednia osoba?
-To stanowczo nie te uczucia. Jutro mi się zmieni-zaśmiała się cicho.
Denerwowało ją trochę, że tyle ma w sobie sprzeczności. Sama nie wiedziała jaka jest i czego tak właściwie chce. Znajdowała się w jakimś niebycie. Nic ją nie ruszało. I czemu tak mało czasu teraz miała. Prawie całe dnie w domu spędzała i nic jej się nie chciało. Się znaczy, chodziła na gitarę i plastykę. Ale co z tego? Nic nie rysowała. Rozmawiała tylko z Twórczynią i czytała książki. A na gitarze patrzyła jak inni grają. Nie miało to zbyt wielkiej przyszłości.
Powróciła wzrokiem do kartki i zaczęła ponownie pisać.

Dziewczyna  biegła po dachach wysokich wieżowców. Przeskakując z jednego na drugie. Wykonując różne kombinacje by było szybciej. Widocznie przed czymś uciekała.
Cień śmigał szybciutko ciemnymi uliczkami. Gonił on Dziecko. Wiedział, że mu się uda. Nie ważne jak ono było szybkie, on był szybszy. A skąd to wiedział? Bo był jego częścią.
-Czego znów ode mnie chcesz?-dziewczyna stanęła w końcu. Słońce padało na jej oczy.
Cień wyszedł zza zaułka. Parszywy uśmiech zdobił jego twarz. Wyglądał dokładnie tak jak Dziecko. Jakby lustrzane odbicie. Bo i tak też było. Cień był ucieleśnieniem cech Dziecka, których w sobie nie lubiło.
-Jak to czego?-rozłożył ręce.-To chyba oczywiste-podszedł do niej bliżej.
Zbliżył swą twarz do twarzyczki Dziecka. Musnęło ustami delikatny policzek. Dziewczyna odepchnęła go.
-Zostaw mnie w końcu!
-Nie mogę. Jestem częścią Ciebie. Nie sądzisz, że najwyższy czas się z tym pogodzić. Ach, a może przeszkadzam ci to w graniu takiego niewiniątka?-zaśmiał się sarkastycznie.
-Nie wiem o co ci chodzi-Dziecko obróciło się w inną stronę.
-Oj wiesz. I to cię boli-stanął tuż za nią. Przesunął dłonią po jej plecach. Dreszcz ją przeszedł.-Może najwyższy czas z tym skończyć? Jak długo masz zamiar udawać-szeptał jej do ucha.-Ty wiesz i ja wiem. Nie uciekniesz ode mnie.
-Będę próbować.
-Nic ci to nie da.
-Nie ważne. Ja je wszystkie uwielbiam. Są urocze. Jestem pewna, iż stworzyciela też taka jest.
Cień zaśmiał się.
-Co cię tak śmieszy?
-Jesteś naiwna. Dalej wierzysz, że do niej dotrzesz?
-Oczywiście! Nie widzisz jak się pozmieniało?
-Oj tak, z pewnością. A mimo to dalej tkwimy Tam..
-Już nie długo...
-A co jeśli się okaże, że stworzycielka jest podobna do mnie?
-Niemożliwe!
-A może jednak. Skąd się niby wziąłem?
-Nie obchodzi mnie to.
-Boisz się tego-chwycił jej twarzyczkę.-Ach. Co złego jest w moim podłym i sarkastycznym zachowaniu?
-Wszystko! Puść mnie-wyrwała się.
Gdzieś na dole rozległ się głośny trzask. Jakby ktoś wybijał szybę. Dziecko zaczęło biec.
Wskoczyło do pomieszczenia i rozglądnęło się. Przy stole siedział Królik.
-Gdzie Nina?
Przyjaciel spojrzał na nią.
-No chyba u siebie.
Dziewczyna pobiegła do pokoju Niny. Jej obawy się sprawdzały. Przyjaciółka zaczęła znikać. Jakby się rozpływała w powietrzu.
-Nina! Nie, Nina!-próbowała ją chwycić, ale się nie dało.
Znikała, a ona nie mogła na to nic poradzić. Nina zniknęła. W pokoju pojawił się Cień.
-O, już jej nie ma?
Do ocząt dziewczyny napłynęły łzy. Jak to możliwe? Czyżby znów wszystko miało się zawalić?-pytała w myślach.
-Widzisz. To jest ta twoja stworzycielka. Najpierw Nas tu umieszcza. Stwarza dobrą atmosferę. By za chwilę to wszystko zniszczyć.
-Nie wierzę!
-To gdzie jest Nina? No gdzie? Czy nie tak samo było z Brodatym? Widzisz. Ona ma nas gdzieś. Dlatego jestem ci potrzebny. Jesteś zbyt naiwna, ufna. Zobaczysz. Nim się obejrzysz, wszystko zniknie, znów zostaniesz sama. Nie będzie tych słodyczy. Tych uroczych dziewcząt. Delikatnych materiałów. Królika pewnie też zabierze!
-Dość! Przestań! Mam cię dosyć. Rozumiesz? Dość...Nie zrobi tego. Ona zaczyna Nas słyszeć. Ona nie jest zła.
-A mimo to, Niny tu nie ma-Cień szyderczo prychnął.
-Nie ma...
-A widzisz. Zaraz pewnie reszta zniknie...
-Nie rozumiesz jak się do ciebie mówi!? Co mam zrobić, żebyś dał mi spokój?
-Pogódź się ze mną.
-Nie mogę...
-Otóż możesz. Wystarczy mały gest-zbliżył się do niej i położył rękę na jej ramieniu.
Dziecko spojrzało na niego. Czy tak właśnie ma być? Powinien przyjąć te ohydne cechy. Ale przecież...
-Dobrze. Zrobię to.

Dziecko siedziało przy stole. Próbowało ogarnąć skomplikowany krój koszuli. Kolorowy materiał leżał na jego kolanach. Igła wbita w kant blatu mieniła się w słońcu.
Już od dłuższego czasu panowała cisza. Wszyscy gdzieś zniknęli. Prócz Królika. On wyszedł gdzieś jakiś czas temu. Ostatnio często tak znikał na długie godziny.
Uwagę dziewczyny przykuł cichy szmer.
-Już wróciłeś?-spytała, będąc świecie przekonana, iż to Królik.
Do salonu weszła Nina. Dziecko odwróciło się. Oczy znów się zaszkliły. Nie, nie będę więcej płakać-postanowiło sobie w duchu.
-Nina!-rzuciła się na nią.-Gdzieś się podziewała?
-Sama nie wiem. Ale to było dziwne. Ale wiesz co ci powiem, stworzycielka jest urocza-uśmiechnęła się do dziewczyny i opadła na krzesło.-Zaraz reszta powinna być.
Dziecko pobiegło do kuchni. Wzięło sok i szklanki. Przyniosło na stół.
Po chwili faktycznie pojawiła się reszta.
-A gdzie Bella?-spytała Nina.
-Ona nie należy do Tam-Diana podeszła do niej i ucałowała ją w usta.
Dziecko przyglądało się temu bacznie. Czyżby jakieś zamiany zaszły w ich stosunkach?-spytało w myślach.     
-Jesteście razem?-dodało na głos. Nigdy nie krępowało się w zadawaniu pytań.
Dziewczyny spojrzały po sobie.
-Na to wygląda-Nina uśmiechnęła się do Dziecka.
-Ach, to fajnie-dziewczyna odwzajemniła uśmiech.-A kim jest Bella?
-Któż to wie-rzekła cicho Lilka. Widać było, że jest lekko speszona.
-Ciekawe. A jak jest Tutaj?
-Trzeba przyznać, iż całkiem miło-Nina wypiła sok ze swojej szklanki.-Ale strasznie się zmęczyłam.  W sumie to już późno. Chyba pójdę się położyć. Ty też zaraz idź-ucałowała Dziecko w czoło i wyszła.
-Tak. Ja też chyba pójdę. A wiesz. Ona jest całkiem urocza. Trochę zagubiona, ale urocza. Spodoba ci się-Diana także ucałowała dziewczynę i wyszła.
-A ty co myślisz?
-Chyba tak samo. Dobranoc-Lilka także wyszła.
-Urocza powiadacie. Ciekawe kiedy ją poznam-zmrużyła lekko oczka.-Dalej mnie nie słyszy...
Dziecko jeszcze jakiś czas zmagało się z materiałem. Czekało na powrót Królika. W końcu ten przyszedł.
-Dziewczyny wróciły-powiedziała na powitanie.-A teraz idę spać-przytuliła Królika i udała się do swej sypialni.
-Dobranoc-odrzekł sennie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz