wtorek, 11 grudnia 2018

Zakładka do książki.

Trzymał książkę oburącz. Strony rozchylał lekko, tylko tyle, ile trzeba było, aby zobaczyć co jest napisane. Bardzo nie lubił, gdy grzbiety były złamane a okładki wygięte. Zawsze dbał o to, aby książka jak najdłużej utrzymywała swój pierwotny wygląd. Trzymał książkę na wysokości twarzy, tak, że było widać tylko ruchy brwi znad krawędzi okładek. A marszczył brwi dość często. Wiele wątków w tej książce go denerwowało, bohaterzy byli lekkomyślni a realnie nie do końca ustalone. W końcu westchnął i zamknął książkę. Położył ją obok siebie i przeciągnął się. Można było usłyszeć jak kilka kości strzela. Jego ciało zawsze tężało podczas czytania. Wziął książkę i odłożył ją na półkę. Obok leżał stos rozpoczętych woluminów, ale żaden nie należał do niego. Jego książki były poukładane, równo, jedna obok drugiej. Pokręcił lekko głową i uśmiechnął się do siebie. Poprawił okulary i wyszedł z pokoju.

 Zamaszystym krokiem weszła do pokoju i postawiła kubek na stole, prawie wylewając jego zawartość. Spojrzała na półkę i stos książek. Zmarszczyła brwi i stwierdziła, że nie ma ochoty kontynuować żadnej z nich, więc sięgnęła po jedną z równo ułożonych książek, które stały obok jej stosu. Wyciągnęła pudełko z przekąskami z szafki i rzuciła się na kanapę. Ułożyła poduszki i oparła się wygodnie. Otworzyła książkę, wyginając dokładnie przednią okładkę, tak, aby książka nie próbowała się zamknąć. Zaczęła czytać. Szybko przebiegała oczami po zdaniach. Sięgnęła po opakowanie czekolady. Położyła je obok siebie i wzięła jedną ciemną kostkę do ust. Książka była dość ciekawa. Bohaterzy robili same głupstwa, ale uważała, że to całkiem pocieszne. Zaczęła się zastanawiać, czy ta książka już była wcześniej w tym mieszkaniu czytana. Uśmiechnęła się pod nosem.
Tak się wciągnęła w czytanie, że nie zwróciła uwagi, że herbata dawno wystygła. Gdy sięgnęła po kubek, zorientowała się, że jest zimny. Szybko spojrzała na zegarek. Była spóźniona i to okropnie. Rozejrzała się dookoła siebie. Nie chciała zaginać kartki, żeby oznaczyć, gdzie skończyła, więc złapała opakowanie z czekoladą i włożyła je między strony. Rzuciła książkę na stos i wybiegła z pokoju.

 Gdy wrócił na mieszkanie, panowała w nim cisza, ale spod drzwi pracowni sączyło się światło. To oznaczało, że ma jeszcze chwilę dla siebie. Wszedł do salonu i spojrzał na półkę. Między książkami widniała luka. Zdziwił się, był pewny, że odłożył książkę właśnie tam. Przesunął wzrokiem po całym rzędzie, aż dotarł do końca i spojrzenie jego padło na stos. Na samej górze leżała jego książka. O zgrozo, wzdłuż ciemnego grzbietu biegła jasna bruzda typowa dla mocno rozchylanych stron. Okładka okrutnie unosiła się ku górze. Wyciągnął niepewnie rękę i sięgnął po książkę. To z pewnością była jego książka! Już zaczynał układać w głowie zdanie, które wykrzyknie, gdy zauważył, że w książce coś jest. Obrócił książkę i niepewnie uniósł okładkę z kartkami. Pod nimi kryło się kolorowe opakowanie z czekoladą. Zaczął się śmiać. Jak mógłby krzyczeć na kobietę, która zostawiała opakowanie czekolady w książce? A dodatkowo była miłością jego życia! Nadal był trochę zły, ale sięgnął po opakowanie i wyciągnął jedno kostkę. Włożył ją do ust i wyszedł do kuchni. Najwyższy czas, aby zrobił kolację.