niedziela, 13 stycznia 2013

Al: Wizyta w sklepie.

Tak, niestety dalej nie ma niczego co powinnam mieć. Ta króciutka opowiastka została zainspirowana prawdziwym zdarzeniem z dania wczorajszego. Miłego czytania.

Al: Wizyta w sklepie.

Przed chwilką tutaj była. Trzymała moją małą rączkę, bym się nie zgubiła. I nagle zniknęła. Sięgała po moje ulubione, kolorowe płatki. Koło mnie przebiegła Tygrysek-Psotnik, poszłam za nim. Tygrysek wybiegał na przód i po chwili wracał do mnie, obchodził mnie dookoła, pchał przed siebie i znów wybiegał. Powtarzał to stale. Teraz już wiem, że chciał odwrócić moją uwagę. Gdy się zorientowałam byłam między półkami z makaronem.
Stawiałam niepewne kroczki swoimi małymi nóżkami. Ludzie mijali mnie spoglądając z zaciekawieniem. Naciągnięta na oczy czapka zasłaniała mi cały świat, widziałam tylko swoje rączki i wielkie buty innych ludzi. Co chwilę przejeżdżały koło mnie wózki z kolorowymi paczkami. Mój szaliczek ciągnął się po ziemi. Tygrysek Psotnik zniknął za kolejnym regałem.
Podniosłam główkę by zobaczyć co dzieje się na górze, w tym momencie przeszedł koło mnie chłopiec. Przyglądaliśmy się sobie przez chwilę, dopóki nie poszedł dalej. Uśmiechnął się do mnie. Szłam dalej, próbowałam się pozbyć czapki z oczu, ale ta chyba bardzo polubiła moją główkę. Nie chciała spaść.
Cały ten świat jest taki wielki, wszystko jest ode mnie większe. Nawet Tygrysek Psotnik jest większy. Ludzie to olbrzymy, wiem, bo Mamusia czytała mi o nich nie jeden raz. Olbrzymy mają wielkie ręce i nogi, mogą z łatwością kogoś zdeptać! Musiałam bardzo uważać, przecież nie chciałam zostać zdeptana. Niektóre olbrzymy nie lubią dzieci i są bardzo niemiłe. Starałam się omijać nogi olbrzymów. Bałam się, że któryś z nich weźmie mnie ze sobą do domu i zje!
Podbiegłam do szyby, za którą leżało coś żółtego. Weszłam na barierkę i złapałam rączkami brzeg szyby. To był ser. Wiem jak się nazywał, bo go nie lubię. Mamusia często każe mi go jeść, mówi, że jest dobry, ale ja zawsze go wypluwam. Wtedy ona się na mnie złości i zabrania mi bawić się z Tygryskiem Psotnikiem. Mama nie umie się długo gniewać, wystarczy, że popatrzę na nią swoimi ciemnymi oczkami. Wtedy głaska mnie i daje mi serek. Lubię serek, jest bardzo smaczny, ale zawsze brudzi mi ubranka. Muszę bardzo uważać, jak go jem!
Przeszłam całą barierkę, jeden olbrzym prawie zgniótł mnie wózkiem! To było straszne, przeraziłam się, że nie zdążę uciec! Zeskoczyłam z barierki i pobiegłam przed siebie. Chyba się zgubiłam. Mamusi nigdzie nie było a Tygrysek Psotnik gdzieś pobiegł. Zrobiło mi się smutno, a co jeśli Mama o mnie zapomniała i zostawi mnie tutaj, żeby jakiś olbrzym zabrał mnie ze sobą do domu i zjadł? Chciałam się rozpłakać, ale przypomniałam sobie jak Tatuś mówił, że dzielne dzieci nie płaczą. Jestem dzielną dziewczynką.
Dreptałam sobie między półkami. Wciąż widziałam tylko buty. Przez to pomyliłam jednego olbrzyma z Mamusią, miał takie same buty! Nie wiedziałam, że oni też noszą takie jak my. Pani olbrzym uśmiechnęła się do mnie i zapytała, gdzie mam mamusię, ale ja się przestraszyłam i uciekłam.
Znalazłam półki z zabawkami i misiami. Były wielkie! Może to były zabawki dla dzieci olbrzymów? Odchylałam główkę do tyłu tak bardzo jak mogłam, chciałam zobaczyć te wszystkie zabawki. Były śliczne, kolorowe, niektóre mówiły! Mamusia nigdy nie chciała mi kupić mówiącego pieska, powtarzała, że mam już dość zabawek. Tupałam wtedy nóżkami. Przecież mam tylko jedno pudełko zabawek, to nie dużo.
Usłyszałam wołanie za sobą. To była Mama! Podbiegłam do niej i przytuliłam się do jej nóg. Ona też była duża. Czy moja Mamusia jest olbrzymem? Wzięła mnie na ręce i uśmiechnęła się do mnie. Odsunęła mi czapeczkę z oczu i mogłam zobaczyć świat. Nie był on teraz taki duży i zabawki wcale nie wyglądały jak te dla olbrzymów. Mama chyba jest czarodziejem, nie zauważyłam kiedy wróciliśmy do naszego sklepu. Wsadziła mnie do koszyka, żeby się znów nie zgubiła.
Opowiedziałam Mamusi o chłopcu olbrzymów, który się do mnie uśmiechnął i o Pani olbrzym, przed którą uciekłam. Opowiedziałam jej wszystko, a ona się tylko śmiała. Nie wiedziałam czemu ona się śmieje, przecież ja nie żartowałam!
W domu Mama powiedziała wszystko Tatusiowi, on też się śmiał. Wcale ich nie rozumiem! Przecież to, jak oni zawsze powtarzają, poważna sprawa. Powiedziałam mu, że wcale nie płakałam jak zgubiłam Mamusię, pochwalił mnie i obiecał, że zabierze jutro na plac zabaw.
Wieczorem jadałam serek.