środa, 25 lutego 2015

RAiN: Herbaciany dylemat Alojza.

Jakoś tak mnie naszło, dawno nic nie było z tej serii.

RAiN: Herbaciany dylemat Alojza.

-…jzy. Alojzy!
Chłopak podnosi wzrok znad kubka i przenosi go na kobietę, która siedzi na blacie i macha znudzona nogami.
- Słucham?
- Słuchasz mnie w ogóle?
Pyta oburzona.
- Nie.
Przyznaje się od razu, wie, iż nie ma sensu ściemniać, że jest inaczej.
- Mogłeś mi to powiedzieć od razu.
Oburza się dalej kobieta.
- Wybacz, zamyśliłem się.
Alojzy wyciąga łyżeczkę z woreczkiem ekspresówki z kubka.
- Znów myślałeś o Niej?
- Jak sądzisz Nami, ucieszyłaby się, gdybym zrobił jej śniadanie i przyniósł do łóżka? Niektórzy nie lubią jeść w łóżko. Co jeśli by na mnie nakrzyczała?
- Pierw jakimś magicznym sposobem musiałbyś pojawić się u niej w domu z samego rana.
Nami nie ukrywa drwiny.
- Masz rację.
Odpowiada lakonicznie Alojzy.
- Co jeśli posłodziłbym jej herbatę o pół łyżki za dużo?
- Jakiś ty dziwny się zrobił. Wyrzuć tą ekspresówkę.
Chłopak wyrzuca ekspresówkę do kosza.
- Pierw trzeba komuś zrobić herbatę, żeby móc ją posłodzić.
Dodaje po chwili kobieta. Pstryka Alojza w ucho.
- Wiem o tym Nami, ale co jeśli bym zrobił herbatę i posłodził ją za dużo, po czym zaniósł ją z resztą jedzenia do jej pokoju i został skarcony?
- Przeprosiłbyś i tyle.
- To nie jest takie proste. To naprawdę zaprząta moje myśli. Chciałbym zrobić dla niej śniadanie.
- Będziesz musiał trochę na to poczekać zajączku.
-Zajączku?
Nami śmieje się radośnie i zeskakuje z blatu.
- Boś taki spietrany i pośpieszny jak zając.
Pokazuje mu szatę białych zębów.
- Mógłbyś mi zrobić śniadanie zamiast zastanawiać się nad hipotetycznym przesłodzeniem nieistniejącej herbaty.
Kobieta tarmosi jego blond włosy i wychodzi z kuchni.
Alojzy spogląda na swój kubek.
- Naprawdę chciałbym zrobić dla niej śniadanie.
Zabiera się za przygotowanie jedzenia dla mieszkańców Oazy.

***
Alojzy buja się na krześle i przewraca kolejne kartki książki, której w gruncie rzeczy nawet nie czyta. Do pokoju wchodzi kobieta w niebieskich włosach. W ręce ma szczotkę.
- Al, zajączku ty mój najdroższy, uczeszesz mnie?
Podchodzi do chłopaka i zerka na książkę. Alojzy zdaje się jej nie słyszeć. Kobieta podcina nogę krzesła, które już po kilku sekundach ląduje z łoskotem na podłodze. Wraz z nim ląduje tam Alojzy.
- Nami!? Co ty wyprawiasz?
- Zwracam na siebie twoją uwagę.
Kobieta zdaje się nie przejmować tym, że mogła zrobić chłopakowi krzywdę.
- Czytałem, mogłaś mnie po prostu szturchnąć.
- Wcale nie czytałeś.
Wzrusza ramionami i pomaga chłopakowi wstać.
- Powiedz Alojzy, nie wpadasz przypadkiem w uzależnienie?
- Uzależnienie od czego?
Chłopak bierze szczotkę, którą Nami właśnie mu podaje. Stawia krzesełko i siada na nim. Kobieta usadawia się na poduszce, na podłodze.
- Od tej dziewczyny.
- Nie wydaje mi się.
Alojzy zaczyna czesać długie, niebieskie włosy.
- Co na ciebie nie spojrzeć, cały czas o czymś myślisz. Założę się, że w przynajmniej połowie przypadku myślisz o Niej.
- Nawet jeśli, to co z tego?
- To niezdrowe…
- Od kiedy? Poza tym, o czym innym mam myśleć? Wcale nie przeszkadza mi, że to zajmuje moje myśli, wręcz przeciwnie.
Szczotka zagłębia się w gęste pasma, Alojzy lekko się nachyla, żeby doczesać aż do samych kosmyków. Część włosów trzyma w dłoni.
Nami bębni palcami w podłogę, niecierpliwi się. Nie lubi, gdy Al poświęca czemuś za dużo uwagi, bo wtedy zapomina o niej. Kobieta nie znosi, gdy się o niej zapomina, ale naprawdę martwi się o Alojza.
- Wiem, że ci to nie przeszkadza. Nikomu to nie przeszkadza, w końcu to tylko myśli.
Odwraca się w jego stronę i spogląda w modre oczy chłopaka.
- My się tylko o ciebie martwimy.
Alojzy powoli kiwa głową na znak, że zrozumiał. Nie wie co ma powiedzieć.
- Wiesz, żebyś później nie cierpiał. Prawie nic o niej nie wiesz.
- Zgadza się. I chcę to zmienić. Chcę wiedzieć jak najwięcej.
- Jak?
- Sam nie wiem, po prostu.
Nami kręci zrezygnowana głową.
- To głupie wiem.
- Wcale nie… No dobrze, może trochę głupie.
- Dzięki Nami.
- Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć.
Kobieta uśmiecha się szeroko.
- Chciałbym jeszcze kiedyś ją spotkać.
- Wiem Zajączku, wiem.
Nami zabiera szczotkę z rąk Alojza.
- Nie bujaj się na krześle.
Mówiąc to wstaje. Patrzy przez chwilę na chłopaka, który odgarnia swoje blond włosy do tyłu. W końcu decyduje się nic więcej nie mówić i wychodzi z pokoju.
Alojzy odprowadza Nami wzrokiem do drzwi. Zastanawia się, kiedy ona stała się taka troskliwa. Wzdycha cicho i wraca do lektury, chociaż myśl o tym, że mógłby znów spotkać tamtą dziewczynę nie daje mu spokoju. Odkłada książkę na stół i krzyżuje ręce na piersi. Wie, że jest zbyt niecierpliwy i że powinien trochę przystopować, ale od bardzo dawna tak się nie czuł. Podoba mu się to uczucie, nawet jeśli trochę go dręczy. Chłopak unosi ręce do głowy i tarmosi sobie włosy, zawsze tak robi, gdy próbuje znaleźć rozwiązanie. Tym razem nic nie przychodzi mu na myśl. Poddaje się więc i dalej rozmyśla o herbacie.
***
- A ten co się tak cieszy jakby udało mu się złapać prosiaka?
Kobieta siada na fotelu i spogląda na Alojza. Nami, która siedzi na kanapie wzrusza ramionami.
- Skąd ja go mam wiedzieć? Łazi już tak kilka dni i cieszy twarz jak dziecko.
Nie podoba jej się to, bo jest nieustannie ignorowana.
- Może trzeba go sprowadzić na ziemię?
- Daj spokój Nina, to nic nie da. Próbowałam.
- Właśnie, ty próbowałaś.
Nina śmieje się do samej siebie, bo nikt inny tego nie rozumie. Ściąga jedną słuchawkę z ucha.
- Alojzy?
- Tak Nina?
- Co się tak cieszysz?
- A nic, tak jakoś mi ciepło na sercu.
- Może masz zgagę?
- Nie Nina, to nie zgaga, ale dzięki za podpowiedź.
- Proszę bardzo.
Szaro włosa kobieta opiera nogę o ramię kanapy. Już ma coś mówić, gdy do pokoju wchodzi szczupła dziewczyna i się krzywi.
- Co się tak krzywisz Al?
- Nie mogę już z nim.
Wskazuje na chłopaka ,który siedzi i się uśmiecha a wzrok wlepiony ma w czarny ekran telewizora.
- Co z nim?
Nina również się uśmiecha, ale zupełnie z innych powodów niż Alojzy.
- Tylko spójrz na niego. Cieszy twarz bez powodu. Nie da się z nim normalnie pogadać i tylko łazi i sprawdza czy się czegoś nowego nie dowiedział. Szału można dostać.
Dziewczyna siada zniechęcona na kanapie obok Nami.
- Haha.
Kobieta zaczyna się śmiać i spogląda na dziewczynę swoimi morskimi oczami. Nie może uwierzyć, że jej Maleństwo coś takiego właśnie powiedziało.
- Co najmniej jakbyś była lepsza.
Nina wypowiada na głos myśli Nami.
- Jestem lepsza.
Oburza się dziewczyna.
- Już dobrze Al. On nawet nie zwraca na nas uwagi.
Nami głaszcze jasne włosy dziewczyny.
- Właśnie o tym mówię!
Włącza telewizor i udaje, że pochłania ją kolorowy świat niezrozumiałych gagów. Nami i Nina wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i obie wzruszają ramionami. Wiedzą, że ta dwójka prędzej czy później dojdzie do porozumienia. Zawsze sobie radzili w takich sporach, bo w gruncie rzeczy czuli to samo.
- Idę zrobić herbatę.
Dziewczyna wstaje z sofy. W tym samym momencie Alojz również się podrywa.
- Ja zrobię .
Mówi ochoczo i rusza w stronę kuchni.
- Jak sobie chcesz.
Al mamrocze do siebie i opada z powrotem na sofę.
-Nami?
Odzywa się po chwili.
- Tak skarbie?
- Nie chce może zrobić ciasta czekoladowego?
Dziewczyna patrzy na nią z prośbą w oczach.
- Dla ciebie zawsze króliczku.
Blondynka uśmiecha się radośnie.
- To chodźmy, pomogę Ci. Nina, idziesz też?
- Nie dziękuję, posiedzę tutaj i będę rozkoszować się spokojem.
 Kobieta przenosi się na sofę, gdzie wyciąga się na całej długości.
- Jak wolisz.
Dziewczyna wychodzi z salonu.
- Ależ oni są dzi…
- Dziecinni?
Nina przerywa Nami.
- Chciałam powiedzieć dziwni, ale dziecinni też do nich pasuje.
- To idź już robić to ciasto.
- Haha, też masz ochotę, prawda?
- Wcale.
Nina nakłada obie słuchawki na uszy i zamyka oczy. Nami patrzy na nią przez chwilę i również wychodzi do kuchni.
***
Dziewczyna kroi ciasto na kawałki i bierze od razu dwa na talerz.
- Co ja ci mówiłam?
- Nie wiem, co takiego?
- Żebyś poczekała, aż trochę ostygnie. Niezdrowo jest jeść gorące.
- Nami, ależ ty się odpowiedzialna zrobiłaś.
Al naśladuje minę kobiety i tak siada na fotelu z talerzem w ręku.
- Później nie przychodź z płaczem, że cię brzuch boli.
- Dobrze, nie przyjdę.
Obie droczą się w najlepsze, gdy do pokoju wchodzi Alojzy z tacką. Nie mógł wcześniej zrobić herbaty, bo płeć piękna wyrzuciła go z kuchni. Stawia kubki przed kobietami.
- Zielony dla Niny, pół łyżeczki cukru. Niebieski dla Nami, dwie łyżeczki cukru. I czarny dla Al, prawie trzy łyżeczki cukru.
- Uczysz się tego na pamięć?
Kpi dziewczyna.
- Tak Al, uczę się tego na pamięć. Nie chcę się pomylić.
Al i Nami patrzą na niego zdziwione. Chłopak siada w zamyśleniu obok nóg śpiącej już Niny. Nikt się nie odzywa. Nami przełącza kanał, Al zaczyna jeść ciasto mrucząc przy tym z zadowolenia. Alojzy spogląda na kubki. Mamrocze te słowa pod nosem.

- Bo co jeśli posłodzę za dużo? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz